Ta sesja chodziła za mną od dawna - zachód słońca i mój Indianin.
Jednak dość długo czekałam z jej realizacją, ponieważ brakowało
mi miejsca, które pięknie dopełniłoby cały pomysł
i podkreśliłoby niezwykłość i magię jaka tworzy się
za sprawą "złotej godziny".
Dziś mogę powiedzieć udało się!
Miejsce znalazło się samo a mój wojownik pięknie
odnalazł się w tej chłopięcej bajce.
Nie ma niczego lepszego niż aktywny wypoczynek.
Włóczenie się po lesie, krętymi i kamienistymi ścieżkami,
gdzie dookoła wspaniała cisza i niezwykle kojący śpiew ptaków.